419,79% a statystyczny Polak

419,79%. Tyle wyniósł stosunek przychodu z dz. gosp. do przychodu z innych źródeł w sprawozdaniu fundacji wspierającej osoby niepełnosprawne, w której działa jeden z nas.

Co widzi statystyczny Polak?

Statystyczny Polak, ulubieniec GUSu, po przeczytaniu powyższej informacji widzi, w najlepszym wypadku, niezły biznes. Fundacja? Działalność gospodarcza? Osoby niepełnosprawne? Zestawienie tych trzech pojęć może w przeciętnym Polaku wzmagać nieufność. O, ile się przecież słyszy w mediach. O, ile mamy przykładów. To nieetyczne – zarabiać na fundacji. W ogóle – czy można na fundacji zarabiać? Chyba nie. Działalność gospodarcza? Coś jest nie tak.

Co jeszcze powinien wiedzieć statystyczny Polak?

Statystyczny Polak poza powyższą informacją dotycząca procentów, powinien dostać jeszcze komentarz. Czy zechce go słuchać lub czy właściwie go zrozumie – można mieć wątpliwości. Co nie świadczy źle o statystycznym Polaku, bardziej o złożoności materii. Należy statystycznego Polaka poinformować, że działalność gospodarcza w fundacji nie łączy się wprost z zatrudnieniem (pisaliśmy już o tym, że te dwa zjawiska często są mylone), prowadzenie więc takiej działalności nie oznacza, że osoba zarządzająca fundacją zarabia (żeby temat wyczerpać – przepisy zabraniają korzystania z wolontariuszy do prowadzenia działalności gospodarczej, więc ktoś do tej działalności, choćby symbolicznie, zatrudniony być powinien). Czy takie wyjaśnienie sprawę rozjaśnia, czy odwrotnie – czyni ją jeszcze bardziej skomplikowaną? Trudno stwierdzić.

W głowie statystycznego Polaka może urodzić się kolejne pytanie – zaraz, zaraz, skoro osoba zarządzająca nie zarabia, to po co fundacja prowadzi działalność gospodarczą? Prowadzi, aby jako podmiot wygenerować dochód, przekazywany następnie osobom niepełnosprawnym, które wspiera. Można jeszcze dodać (o czy też już pisaliśmy przy okazji poprzednich wpisów i o czy jeszcze wspomnimy), że prowadzenie działalności gospodarczej w fundacji nie jest tutaj wyborem, a koniecznością, wynikającą z niedostatków polskiego prawa względem działań charytatywnych.

Jak w tym dowcipie

Mimo tych wyjaśnień mamy poważne obawy, czy sytuacja będzie zrozumiała. Tutaj przypomina się taki dowcip:

– Cześć Rysiek. Wiesz co, nie chcę, żebyś do nas więcej przychodził.
– Jak to, co się stało?
– No nie, po prostu nie przychodź.
– Ale co się stało, do cholery?
– Jak byłeś u nas ostatnio, to zginęło nam 150 złotych.
– Chyba nie myślisz, że to ja?
– No nie, pieniądze się znalazły, ale wiesz, niesmak pozostał.

Jak komunikować się ze statystycznym Polakiem?

Jedną kwestią jest uproszczenie przepisów (o tym przypomnimy za tydzień), inną – właściwy przekaz medialny i edukacja, w tym edukacja dziennikarzy. Żyjemy w coraz bardziej „memowej” rzeczywistości, triumfy święci Twitter ze swoją ograniczoną ilością znaków (jednocześnie prawdopodobnie w ciągu najbliższych czterech lat wyprodukujemy więcej danych niż w całej historii cywilizacji). Nie ma się co czarować, statystyczny Polak tego wszystkiego, co tu piszemy – nie przeczyta. My mamy jednak wpływ na to, aby edukować ludzi, którzy trafiają z przekazem do mas. Oczywiście, trzeba zakładać, że te osoby chcą się edukować, że trzeba do nich dotrzeć. Ważne jest jednak umiejętne akcentowanie. Bo przekaz może zostać skonstruowany w taki sposób, że jego odbiór będzie wyglądał tak, że fundacja pomagająca osobom niepełnosprawnym prowadzi działalność gospodarczą, która znacznie dominuje nad innymi źródłami przychodu lub tak, że fundacja pomaga osobom niepełnosprawnym prowadząc umiejętne i przedsiębiorcze działania. To i to jest faktem. W kontekście wspominanych ograniczeń trzeba wybrać, który z faktów przedstawimy. I co dzięki temu osiągniemy.

[su_spacer size=”10″]