Jesteśmy w środku drugiej fali pandemii. Jak wyglądają relacje sektora pozarządowego i sektora publicznego? Jaka przyszłość tych relacji nas czeka i jakiej przyszłości sami oczekujemy?
Organizacje pozarządowe a władza centralna
Na blogu prowadzimy zakładkę stanowiącą zbiór mających przeciwdziałać skutkom pandemii instrumentów dedykowanych organizacjom pozarządowym. Zakładka została znacznie rozbudowana kilka miesięcy temu. Od tego czasu niewiele się zmieniła.
Nowych instrumentów wsparcia nie ma. Z tych dostępnych zdecydowana większość uprawnionych organizacji już skorzystała. Przypomnieć należy, że katalog podmiotów nie był szeroki – najważniejsze instrumenty finansowe dostępne były dla organizacji pozarządowych prowadzących działalność gospodarczą. Obietnice Przewodniczący Komitetu ds. Pożytku Publicznego odnośnie równego traktowania podmiotów prowadzących działalność gospodarczą i działalność odpłatną nie zostały spełnione.
Najbardziej powszechny mechanizm finansowy dla organizacji pozarządowych nie będących przedsiębiorcami, czyli pożyczka, obwarowany był limitem przychodów organizacji za rok poprzedni (wobec przedsiębiorców takiego limitu nie było).
Piszemy w czasie przeszłym, bo powyższe instrumenty nie są już w zasadzie w użyciu. Jak wspomnieliśmy – kto miał skorzystać, ten skorzystał. Wyczerpały się też środki NIW przeznaczone na dotacje dot. przeciwdziałania skutkom COVID-19.
Zapowiedzi odnośnie nowych instrumentów lub przedłużenia, czy ponownego wykorzystania poprzednich instrumentów (np. zwolnienie z ZUS, dofinansowania do wynagrodzeń) wciąż są tylko zapowiedziami. Zresztą brak w nich wprost uwzględnienia sytuacji sektora.
Spośród instrumentów niefinansowych wciąż obowiązują zapisy m.in. dotyczące głosowania w trybie obiegowym i zebrań z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej. Niestety w praktyce nadal pozostawiają sporo wątpliwości.
Wśród rozwiązań niefinansowych jest jednak jeszcze bardzo dużo przestrzeni do możliwej pomocy organizacjom. Wszystkie te rozwiązania można sprowadzić do jednego słowa – uprościć. Uprościć zakładanie organizacji. Uprościć prowadzenie organizacji. Uprościć sprawozdawczość. Uprościć podatki.
Mówimy i piszemy o tym od dawna, w ramach prac nad Tezami ws. uproszczeń, obecnie prowadzonymi pod szyldem #prosteNGO.
Reasumując – nie należy się spodziewać, że w najbliższej przyszłości pojawi się jakakolwiek znacząca oferta finansowego wsparcia organizacji ze strony władzy centralnej. Być może częściowo sektor zahaczy o rozwiązania dla przedsiębiorców. Należy jednak oczekiwać jak najszybszej poprawy formalnej sytuacji organizacji pozarządowych. W wyniku trwającego latami procesu tworzenia przepisów bez uwzględniania specyfiki organizacji jesteśmy w miejscu, w którym prowadzenie administracyjnych spraw organizacji pozarządowych dominuje nad merytoryką.
Efekt? Aktywność obywatelska prowadzona jest poza instytucjonalnymi ramami. Pisząc inaczej – najbardziej aktywne osoby nie zasilają organizacji pozarządowych, tylko decydują się na działania na własną rękę. Problemem przestaje być fakt tworzenia nowych organizacji zamiast przystępowania do już istniejących – problemem jest brak chęci działania w jakichkolwiek formalnych strukturach. Sektor traci najważniejszy zasób – ludzi.
Organizacje pozarządowe a samorząd
Wiosną br. w trakcie pierwszej fazy pandemii prezydenci kilku większych polskich miast zadeklarowali, że nie będzie cięć w zakresie dotacji przyznawanych organizacjom pozarządowym. Były to wyjątki.
W październiku wiceprezydent Rybnika Piotr Masłowski zapowiedział, że w 2021 samorząd nie przeznaczy ani złotówki na dotacje dla organizacji pozarządowych. Na taką dramatyczną deklarację złożyło się kilka czynników, nie tylko – i nie przede wszystkim – pandemia.
Jak sytuacja będzie wyglądała w rzeczywistości okaże się już wkrótce. Do 30 listopada gminy mają obowiązek przyjąć programy współpracy z organizacjami pozarządowymi na kolejny rok, wskazując też kwoty przeznaczone na współpracę. Wkrótce wejdziemy również w okres, kiedy samorządy ogłaszają najwięcej konkursów dotacyjnych. Wówczas okaże się, jaki jest rzeczywisty obraz sytuacji.
W tym miejscu warto pamiętać, czym są wspomniane dotacje. W pewnym uproszczeniu można je podzielić na trzy kategorie – dotacje związane z szeroko rozumianą pomocą społeczną, ze sportem i kulturą. Obszarów, szczególnie w dużych gminach, jest więcej (w mniejszych gminach – mniej, czasem np. tylko sport), ale dla zobrazowania zjawiska zostańmy przy tych.
Dotacje przekazywane w ramach pomocy społecznej są modelowym przykładem zlecania zadania. Samorząd przekazuje będącą w jego dyspozycji część budżetu i organizacje prowadzą w jego obrębie np. ośrodek dla osób bezdomnych, poradnie dla osób uzależnionych od alkoholu, czy usługi asystenta osób niepełnosprawnych. Brak dotacji w tym zakresie oznacza najczęściej zupełny brak realizacji powyższych usług.
Dotacje na sport mają inną specyfikę o tyle, że odnoszą się do aktywności fizycznej, a jednocześnie pojawia się tu dylemat – jaki sport dofinansowywać. Tak pod kątem dziedzin sportu, jak i poziomu sportowego. Szczególnie to ostatnie zagadnienie wydaje się ważne. Czy gmina powinna dotować sport powszechny (amatorski), czy sport profesjonalny? Często jest tak, że niedofinansowany jest właśnie ten pierwszy. Trenerzy w małych klubach prowadzą zajęcia za darmo, a uczestnicy płacą nieduże kwoty, które wystarczają np. na pokrycie sali (często będącej własnością samorządu). Stojąc przed dylematem dotowania sportu amatorskiego a profesjonalnego, stoimy na stanowisku, że wspierany powinien być ten pierwszy. Nie uważamy za właściwą sytuację, kiedy całoroczna dotacja dla małego klubu wynosi tyle, ile np. płacone z dotacji miesięczne wynagrodzenie danego zawodnika w profesjonalnym klubie.
Czyniąc rozważania musimy też mieć na uwadze o jak rozumianym sektorze mówimy. Podmiotowo wspomniany profesjonalny klub sportowy jest częścią sektora na równi ze stowarzyszeniem w całości opartym na wolontariacie. Patrząc pod kątem działania – profesjonalnemu klubowi sportowemu znacznie bliżej jest do biznesu, niż organizacji pozarządowych w ich społecznym rozumieniu.
W przypadku kultury dylemat jest nieco inny i można go sprowadzić do pytania, na ile gmina powinna być głównym organizatorem kultury, a na ile powinny nim być organizacje pozarządowe. Temat jest szeroki, ale są jaskrawe przykłady działań, które nie wydają się zasadne, nie tylko w czasie pandemii. Jednym z takich działań jest organizowanie przez gminę dużych plenerowych imprez, w ramach których występują zespoły z nurtu tzw. muzyki popularnej. Kwoty przeznaczane na organizację takich przedsięwzięć, to często dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych. Przekazywane środki wypłacane są dużym agencjom artystycznym, nie zasilają lokalnej społeczności. Umyka nam, że w przypadku przekazywania dotacji lokalnym organizacjom kulturalnym, często wspieramy naszych własnych mieszkańców.
Powyższe rozważania służą temu, aby pokazać, że kwestia większych lub mniejszych dotacji dla organizacji pozarządowych powinna być rozpatrywana szerzej. Z punktu widzenia wizji funkcjonowania całej gminy, rozumianej jako wspólnota mieszkańców. W tym również w odniesieniu do zadań z innych dziedzin – np. remontów lub zasadności gminnych inwestycji, opiewających na miliony złotych, generujących kolejne setki tysięcy w związku z ich utrzymaniem.
Sytuacja pandemii nie może być traktowana jako pretekst do tego, aby nie świadczyć konkretnych usług społecznych albo nie przekazywać środków mniejszym podmiotom.
Wszystko powyższe dotyczy współpracy finansowej. Należy pamiętać o całym obszarze możliwości wsparcia pozafinansowego. Gmina może tworzyć dobre warunki do współpracy np. posiadając przyjazną politykę lokalową dla organizacji pozarządowych.
I tu znowu – projektując przepisy gminne odnoszące się do zniżek w czynszach w gminach również uciekała perspektywa widzenia podmiotów trzeciego sektora. Obniżki czynszów w czasie pierwszej fali pandemii uzależniono od spadków obrotów rozumianych jako sprzedaż, która to sprzedaż w wielu organizacjach w ogóle nie występowała.
Wreszcie – włodarzom gmin często ucieka z pola widzenia cały lokalny sektor, z którym nie współpracują w ramach zadań zleconych. Myśląc o sektorze myślą tylko o tych podmiotach, które co roku składają wspomniane wnioski dotacyjne. Postrzegają działaczy społecznych tylko przez pryzmat osób, które wykonują zadania ze środków miejskich. Przekazywane środki identyfikują jako wsparcie dla tych organizacji, a nie jako wsparcie konkretnych zadań przez nie realizowanych.
Podsumowanie
Niedostatki w zakresie finansowania wpisane są w sektor od samego początku jego istnienia. Poniekąd są jedną z cech definiującą jego tożsamość. Pandemia tylko to wyostrzyła.
Mniejsze organizacje przyzwyczajone są do wpadania w stan hibernacji w przypadku braku zasobów. Obecnie trudniej może być się z tego stanu wybudzić. Czasem może okazać się to niemożliwe. Dotyczy to zwłaszcza lokalnych organizacji kulturalnych.
Organizacje z obszaru pomocy społecznej mogą mieć problem z utrzymaniem pracowników. Tu częściej zatrudnienie jest stałe, nie akcyjne. Jednocześnie wydaje się, że problemów z zakresu pomocy społecznej może być więcej lub mogą wystąpić w innych obszarach lub w inny natężeniu, niż przed pandemią.
Sytuacja sportu jest trudna, przy czym wydaje się, że sport profesjonalny powinien szukać ratunku, gdzie indziej, nie w sektorze publicznym. Np. w branży, która na pandemii zyskała – mediach (wpływy z reklam).
Bardzo dużym problemem jest to, co poza wspomnianym już funkcjonowaniem w warunkach ograniczonych zasobów materialnych było przez lata jedną z cech sektora – elastyczność. Warunki formalne w jakich sektor działa obecnie, taką elastyczność odbierają, niektórym odebrały zupełnie. Części organizacji wydaje się, że elastyczność wciąż jest ich domeną – często nie wiedzą, jak wielu przepisów prawa, narzucanych im systematycznie przez lata, nie przestrzegają.
O środki finansowe będzie trudno. Warunki do elastycznego działania można starać się przywrócić. Potrzeba tu jednak tak dobrej woli decydentów politycznych, jak i zrozumienia przez nich przepisów, które sami dla organizacji pozarządowych przez lata tworzyli, często nieświadomie, jako przepisy dedykowane przedsiębiorcom. A przepisy te są trudne do zrozumienia nawet przez osoby od dawna w sektor zaangażowane. Koło się zamyka.
Robiąc drobne korekty, musimy więc mieć na uwadze, że całą formalną sytuację sektora należy poprawić. Inaczej odpływ najbardziej aktywnych i kreatywnych osób w kierunku aktywności społecznych podejmowanych przez nich samodzielnie, przede wszystkim w przestrzeni internetowej i z wykorzystaniem wszystkich możliwości, jakie w ciągu kilkunastu lat powstały dzięki rozwojowi technologii, będzie postępował. Będziemy tracić cały szczebel pośredni pomiędzy pojedynczym człowiekiem a – rozumianą szeroko – władzą. Działalność społeczna realizowana będzie w formach zwyczajowo dedykowanych działalności biznesowej lub jako efekt uboczny takiej działalności. Pisząc wprost – stowarzyszenia w tradycyjnym rozumieniu tej formy prawnej zaczną odchodzić do historii. O ile już nie zaczęły.
[su_spacer size=”10″]
[su_spacer size=”30″]